Psychodeliki mogą nas uzdrowić ?

Poniższy tekst, opublikowany na łamach czasopisma Women’s Health (Marzec 2022), jest zapisem rozmowy przeprowadzonej ze mną przez Monikę Gluskę-Durenkamp.

Monika Gluska-Durenkamp, Michał Lasocik

W wielu krajach trwają badania nad psychodelikami. Substancje te przeżywają renesans, a naukowcy, terapeuci, psycholodzy, coraz silniej walczą o ich dekryminalizację i możliwość stosowania w leczeniu różnych schorzeń. O ich dobrych skutkach, ale i wymogach bezpieczeństwa w ich stosowaniu, jak i zagrożeniach, rozmawiamy z Michałem Lasocikiem, psychoterapeutą, członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologii Procesu i konsultantem Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego. 

Psychodeliki, substancje odkryte pod koniec lat 60. zostały zdelegalizowane i okryte złą sławą, dziś mówi się o nich coraz głośniej i w bardziej pozytywny sposób. Dlaczego?

Psychodeliki przeżywają renesans, a zawdzięczają to badaniom naukowym nad ich potencjałem medycznym. Mówimy „renesans” mając na myśli powrót do lat 50 i 60 ubiegłego wieku gdy niezwykłe właściwości psychodelików i ich wielosetletnia tradycja stosowania w kulturach szamańskich po raz pierwszy na dużą skalę zwróciły uwagę zachodnich badaczy świadomości. Prowadzono nad nimi wiele obiecujących badań lecz dopiero dziś naukowcy mają możliwość nieinwazyjnie badać ludzki mózg w różnych psychodelicznych tanach za pomocą tomografu czy rezonansu magnetycznego. Być może to był element, którego zabrakło wtedy, gdy w USA  i wielu krajach psychodeliki zdelegalizowano, a badania przerwano. W dużej mierze był to skutek politycznych decyzji konserwatywnych środowisk, którym nie podobała się rola psychodelików w tzw. rewolucji obyczajowej, głównie w USA. Kres badaniom w Stanach położyła m.in. administracja prezydenta Nixona, a konwencja ONZ w 1971 roku umieściła psychodeliki w grupie substancji nielegalnych. Jedną z głównych postaci kojarzonych z latami 60. był Timothy Leary, harwardzki psycholog i propagator stosowania psychodelików w celu samopoznania i rozwoju, przez Nixona zwany „wrogiem publicznym nr 1”. Ekscentryczności Leary’ego zawdzięczamy dzisiejszą popularność tamtego okresu i samych psychodelików, niemniej zarzuca się mu zbytnią naiwność i nieodpowiedzialne opowiadanie się za powszechnym dostępem do nich. W dobie renesansu, badacze i naukowcy podchodzą do psychodelików z większą pokorą i uważnością na bezpieczeństwo ich użytkowników. To co odróżnia współczesną naukę psychodeliczną od lat 60 ubiegłego wieku to także dbałość o realizowanie jej w ramach paradygmatu naukowego i w zgodzie z literą prawa danego kraju. Akcentujemy nie tylko samo psychodeliczne przeżycie, ale także wartość intencji, z jaką sięga się po psychodeliki, oraz integracji związanych z nimi doświadczeń.

Czym są psychodeliki i jak działają?

Psychodeliki to substancje psychoaktywne, wywołujące zmiany percepcji, świadomości i emocji. Sama nazwa wskazuje na ich charakterystykę: (z greki) psyche – umysł, dusza, i delos – ujawnić, objawić. Uważa się, że psychodeliki pozwalają nam dostrzec samego siebie. Lubię porównanie Alana Wattsa, że psychodeliki są tym w psychologii, czym teleskop w astronomii czy mikroskop w biologii – szkłem powiększającym, w tym przypadku skierowanym „do wewnątrz”. W sensie psychologicznym odsłaniają nieświadome treści wyparte w obszarze indywidualnym, jak i w znaczeniu Jungowskiej tzw. nieświadomości zbiorowej. Umożliwiają spojrzenie na siebie i własne życie z większej niż na co dzień ilości perspektyw, stawiając wyzwanie utartym, sztywnym postawom. Doświadczenie psychodeliczne przez wielu badanych  było wymieniane jako jedno  z najbardziej znaczących w ich życiu, zatem mają duży potencjał terapeutyczny. Działanie psychodelików wynika z ich wpływu  na różne struktury mózgu, a to wiąże się z powinowactwem tych substancji do receptorów na komórkach nerwowych. W świetle najnowszych badań odkrywa się w ich działaniu coraz większą rolę receptora serotoninowego 5HT2A. Klasyczne psychodeliki (np. LSD, psylocybina) są w budowie łudząco podobne do serotoniny  i z łatwością aktywują wspomniany receptor serotoninowy. Robin Carhart-Harris z Imperial College London zwraca uwagę m.in. na wpływ psychodelików na sieć wzbudzeń podstawowych (DMN), neurofunkcjonalnej struktury, w której upatruje się siedliska „ja” – tego, co i jak o sobie myślimy. W hierarchicznej strukturze mózgu sieć ta kontroluje starsze części, związane z pamięcią i emocjami. W badaniach zauważono, że po psylocybinie aktywność DMN ulega chwilowemu wyciszeniu przy równoczesnym wzroście aktywności połączeń między innymi częściami mózgu. to chwilowe zawieszenie utartych schematów myślowych, zmianę postrzegania własnego „ja” i bardziej zróżnicowane spojrzenie na własne myśli, emocje i relacje. Często procesom tym towarzyszy zjawisko synestezji (doświadczenie jednego zmysłu wywołuje doświadczenie innego np. widzenie dźwięków, słyszenie kolorów) a barwne, fraktalne wizje inspirują wielu artystów do tworzenia sztuki podobnej do przedstawionych tutaj grafik.

Czym psychodeliki różnią się od innych leków psychiatrycznych?

Z farmakologicznej perspektywy porównać je możemy (na razie) jedynie do popularnych środków przeciwdepresyjnych SSRI, które ograniczają ponowne wchłanianie serotoniny przez komórki nerwowe. To zaś zwiększa jej stężenie, wpływa na neuroprzekaźnictwo i zwiększenie stymulacji tych komórek. To, co odróżnia psychodeliki od tych leków, to nie tylko reakcje zachodzące na poziomie mózgu opisane wcześniej, ale także udział (zmienionej) świadomości w leczeniu i w procesie terapeutycznym, bezpośrednie skonfrontowanie się ze źródłami problemów, a nie samo uśmierzanie ich i niwelowanie objawów. Zmieniona percepcja, ograniczenie wewnętrznej kontroli DMN oraz opisywane przez użytkowników doświadczenie piękna, a nawet mistycznego uniesienia, okazuje się istotnym czynnikiem leczącym, jeśli poprowadzonym w asyście terapeuty i w bezpiecznych warunkach. Psychodeliki są w tym sensie bardziej „interaktywne” i dlatego mogą być pomocne w psychoterapii. 

Czy można je nazywać skróconą formą terapii? 

Jestem ostrożny z wydawaniem tak jednoznacznych sądów. Dotychczas mówiło się zazwyczaj o dwóch modelach pracy terapeutycznej z psychodelikami. W pierwszym korzystano z dużych dawek w celu osiągnięcia stanów mistycznych i tzw. śmierci ego, co miało służyć rekonstrukcji psychiki i dokonania w niej pożądanych zmian. W drugim zaś psychodeliki używane miały być w małych dawkach, częściej niż w modelu pierwszym, jako jeden z elementów wspierających dłuższy proces terapeutyczny. Obecny we współczesnych badaniach protokół prowadzenia terapii psychodelicznej zakłada przyjęcie przez pacjenta/klienta pozycji leżącej z zakrytymi przepaską oczami, słuchanie współczesnej muzyki instrumentalnej oraz obecność dwójki terapeutów obojga płci. Psychodeliki same w sobie nie są terapią – są bardziej narzędziami ułatwiającymi dotarcie do różnych aspektów psychiki, co może przyspieszyć terapię, pogłębić ją i uczynić efektywniejszą.

Nad czym obecnie pracują zespoły naukowe badające psychodeliki? 

Obecnie jest wiele zespołów badających te substancje. Jedno z ostatnich ciekawych badań przeprowadzono w 2021 roku w Imperial College London. Porównywano w nim działanie psylocybiny do popularnego w leczeniu depresji i lęków escitalopramu. Badania przeprowadzono na grupie 59 osób ze zdiagnozowaną depresją. W badaniu zastosowano podwójnie zaślepioną próbę, tzn. ani badani, ani badacze nie wiedzieli, kto z badanych przyjmuje w badaniu psylocybinę, a kto escitalopram. Korzystano z formularzy diagnostycznych mierzących stan psychiczny pacjenta. Wskaźniki w formularzach na koniec różniły się nieznacznie na korzyść psylocybiny. Naukowcy zwracają jednak uwagę na to, że jest jeszcze wiele innych czynników istotnie różnicujących klasyczne antydepresanty od psylocybiny. Do zbadania nadal pozostaje hipoteza, że potencjalne kuracje psylocybiną nie wymagają codziennego jej stosowania jak to ma miejsce przy np. escilatopramie oraz, że w przeciwieństwie do niektórych środków przeciwdepresyjnych psylocybina nie powoduje niepożądanych, długotrwałych skutków ubocznych (tj. przybieranie na wadze, zaburzenia snu czy obniżenie popędu seksualnego).

Omawiane badanie jest jednym z wielu prowadzonych na całym świecie, także w Polsce. Na naszym podwórku, medialnie rozpoznawalne badanie prowadzi w Krakowie członkini Rady Naukowej Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego prof. Krystyna Gołembiowska, która badana przeciwdepresyjny potencjał psylocybiny oraz jej wpływ na neuropatyczność mózgu. W Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu dr Urszula Kozłowska bada wpływ psylocybiny i LSD na neurogenezę i działanie przeciwzapalne, co mogłoby być przełomem w leczeniutakich chorób neurologicznych, jak stwardnienie rozsiane czy ataksja rdzeniowo-móżdżkowa. Natomiast dr.hab Michał Bola (Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN), mgr. Justyna Hobot (UJ) i mgr. Nastya Ruban (SWPS) wraz z zespołem ekspertów PTP badają na użytkownikach związek psychodelików z reaktywnością emocjonalną, samopoznaniem i doświadczeniami mistycznymi, a Justyna Hobot wraz z mgr Grzegorzem Kazkiem przygotowali unikalny projekt, w którym trwałe skutki zażywania substancji psychodelicznych badane będą w podejściu łączącym aspekty bio-psycho-społeczne. Projekt realizowany jest przez interdyscyplinarny zespół klinicystów i naukowców z czterech wydziałów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego – Collegium Medicum.

Wiele wcześniejszych badań sugeruje, że psychodeliki mogą stanowić przełomową terapię w zaburzeniach lękowych i przy zespole stresu pourazowego. 

Najwięcej badań nad PTSD prowadzi się w Stanach Zjednoczonych, gdzie żyje wielu weteranów wojennych zmagających się z tym problemem. Jedno z badań jest obecnie w trzeciej fazie badań klinicznych, gdzie testuje się wpływ związku chemicznego MDMA. To popularne w kulturze klubowej ecstasy, którego rekreacyjne użycie nie zdradzało wcześniej potencjału terapeutycznego. Jest stymulującym układem serotoninowym, tzw. nieklasycznym psychodelikiem i entaktogenem, powodującym stany euforyczne i obniżającym poziom lęku. Taki profil działania tego środka daje nadzieje pacjentom z PTSD na dotarcie do traumatycznych wspomnień, ponowne ich przetworzenie i umiejscowienie w szerszym kontekście. W zaburzeniach depresyjnych i lękowych (w tym szczególnie w lęku przed śmiercią osób umierających) szansę na sukcesy ma wspomniana wcześniej psylocybina, a także LSD. Psychodeliki pomagają skonfrontować się z własną śmiertelnością, uwypuklają duchowy wymiar i znaczenie śmierci, a także sprzyjają pełniejszemu przeżywaniu reszty życia. Jeszcze w latach 60. próbowano psychodelikami leczyć uzależnienia od alkoholu, nikotyny i narkotyków, m.in. heroiny. W terapii uzależnień bardzo ważne jest zrozumienie strategii w radzeniu sobie z emocjami, ich rewizja zamiast ucieczki, konfrontacja z trudnymi emocjami wynikającymi np. z traumatycznych przeżyć.

Czy powinny zostać zalegalizowane?

Psychodeliki w Polsce i większości państw są nielegalne. Z kryminalizacją substancji jest ten problem, że nie przeciwdziała ona zjawisku uzależnienia od narkotyków u jego źródła, a do tego zostawia czarny rynek w rękach chemików i handlarzy środkami nieznanymi prawu, toksycznymi i uzależniającymi. To osobliwe, że w Polsce można legalnie kupić z dostawą proszek nieznanego pochodzenia, a z posiadania garści zebranych na łące grzybów trzeba się tłumaczyć. Racjonalna polityka narkotykowa bez uprzedzeń jest potrzebna i możliwa, a w przypadku psychodelików mogłaby zajść w ramach używania tych substancji w celach medycznych, podobnie jak to już stało się w Polsce (i nie tylko) z marihuaną. Prawne umożliwienie badań oraz medykalizacja psychodelików zapewniłyby większą nad nimi kontrolę, dostęp do sprawdzonych substancji bez czarnorynkowych „zanieczyszczeń”, a w konsekwencji większe bezpieczeństwo użytkowników w zakresie zdrowia psychicznego.

Jakie zagrożenia wiążą się ze stosowaniem psychodelików?

Psychodeliki mają bardzo niski wskaźnik uzależniający. Są też mniej toksyczne w porównaniu do innych substancji psychoaktywnych, a nawet leków. Wielogodzinne doświadczenie psychodeliczne wymaga energii, bywa męczące i raczej nie ma się ochoty często go powtarzać. Każde takie doświadczenie wymaga też integracji, na co również trzeba czasu, mentalnego i emocjonalnego wysiłku. Osoby cierpiące na zaburzenia psychotyczne lub chorobę afektywną dwubiegunową w żadnym wypadku nie powinny przyjmować psychodelików. Dotyczy to również osób, które są obciążone genetycznie tymi zaburzeniami. Powinny także uważać osoby z zaburzeniami osobowości typu borderline oraz osoby młode, do 21 roku życia: w młodszym wieku psychika wciąż się jeszcze tworzy i zaburzanie tego procesu psychodelikami mogłoby być szkodliwe.

Co robicie jako Polskie Towarzystwo Psychodeliczne?

W ramach działań Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego szerzymy wiedzę o psychodelikach, wspieramy badania prowadzone nad nimi; namawiamy do zmiany regulacji prawnej tak by umożliwić legalny rozwój tych badań, a w przyszłości także móc stosować je w leczeniu ciała i duszy. Jednocześnie informujemy o psychodelicznym BHP w duchu tzw. redukcji szkód tzn.  przypominamy m.in o odpowiednim „set and setting” czyli nastawieniu osoby i bezpiecznej przestrzeni fizycznej w jakiej doświadczenie ma miejsce. W tak wrażliwym i podatnym na sugestie stanie warto mieć pewność, że wokoło są inne osoby godne zaufania, które w razie potrzeby zaopiekują się nami. Szczególnie ważna może być obecność osoby, która takie doświadczenia ma już za sobą. Wielu członków PTP to psychologowie i psychoterapeuci (w tym także ja sam) którzy pomagają użytkownikom w integracji doświadczeń psychodelicznych zarówno w ramach partyworkingu, lub jakiś czas po takim doświadczeniu w przestrzeniach naszych gabinetów. Wspólnie z Jakubem Greniem i zespołem konsultantów PTP organizujemy warsztaty, na których szkolimy terapeutów z metod pracy nad integracją. O tych i wielu innych aspektach renesansu psychodelicznego, będziemy jako Towarzystwo opowiadać na organizowanej przez nas I Konferencji Psychodelicznej zaplanowanej na 17-18 Września 2022 na Wydziale Prawa UW. Aby być ze wszystkim na bieżąco, zapraszam na stronę psychodeliki.org.

Czy psychodeliki mogą uratować świat?

Myślę, że tak, ale z jedną uwagą: psychodeliki same nic nie mogą, tak samo jak młotek sam nie wbija gwoździ – trzeba mu sprawnej ręki, która mądrze i bezpiecznie go użyje. Rozważnie użyte psychodeliki jako narzędzia mogą ratować światy pojedynczych osób: pacjenta z depresją, kobiety z klasterowymi bólami głowy czy mężczyzny uzależnionego od alkoholu. Poprawiają jakość życia u osób, które nie mają tak poważnych dolegliwości, a które używają ich do samopoznania, a także często inspirują użytkowników do zachowań prospołecznych i poszukiwań wewnętrznych. Doświadczenia duchowe i mistyczne indukowane psychodelikami sprawiają, że z większą wrażliwością, empatią i otwartością podchodzimy do własnej osoby, ludzi nam bliskich, a także środowiska naturalnego. Wierzę, że uważnie i bezpiecznie wykorzystany potencjał psychodelików pozytywnie wpłynie na życie pojedynczych osób, a w konsekwencji na cały świat.

https://www.womenshealth.pl/lekcja-zycia/Psychodeliki-moga-nas-uzdrowic,16265,1

Fot. po lewej: „Wgląd” – M. Lasocik